O dziwnych pytaniach zadawanych na rozmowach kwalifikacyjnych krążą legendy. Podobnie z zadaniami, o których wykonanie proszeni są kandydaci. Czasem są na tyle dziwne, że rekrutowani czują się zdezorientowani, a niezrozumiałe pytanie lub prośba może zostawić w kandydacie niemiłe wrażenie.
Niestandardowe pytania lub zadania mają do siebie to, że są… niestandardowe 🙂 Trudno uogólniać sprawę, gdyż ich forma oraz to, czy w ogóle zostaną zadane, zależy od firmy, branży, stanowiska, na które prowadzony jest nabór oraz od metod stosowanych przez dział HR. Trudno też oceniać takie zabiegi, nie odnosząc się do konkretnych przypadków. Warto jednak wiedzieć, że czasem odbierane są przez kandydatów jako ośmieszające lub mogą powodować w nich poczucie, że się nie nadają na dane stanowisko. Nietypowe pytania, jak te, które zadawane były aplikującym do firmy Google – Ile pieniędzy trzeba zapłacić za umycie wszystkich okien w Seatle? czy Ile piłeczek do golfa zmieści się w szkolnym autobusie?, mają na celu sprawdzenie bystrości kandydata, jego zdolności do reagowania na trudne sytuacje lub umiejętność myślenia „outside the box”.
Ostatnie doniesienia z mediów wskazują, że takie metody jednak nie zawsze się sprawdzają, a mogą doprowadzić do złego nastawienia u osoby, wobec której są stosowane. Autor tekstu „Jest praca. Dla kobiety z brodą” w Dzienniku Gazecie Prawnej (z dn. 14.06.2013) podaje osobliwe przykłady z rekrutacji i stwierdza wprost, że „Trudna sytuacja na rynku pracy sprzyja rodzeniu się rekrutacyjnych patologii”. Jak jednak dodaje za chwilę, na szczęście wciąż wiele firm rekrutuje w sposób profesjonalny, ale zaczynają pojawiać się wynaturzenia. Wśród nich dziennikarz wymienia historię Maćka, któremu rekruterzy kazali stanąć na krześle i trwać w takiej pozycji przez 30 minut, testując w ten sposób cierpliwość kandydata.
Rozmowa kwalifikacyjna to jeden z najważniejszych momentów dla firmy, bo właśnie wtedy kandydat weryfikuje swój pogląd na jej temat ze swoim doświadczeniem w kontakcie z nią. I może to być jedyny raz, kiedy ma do czynienia z reprezentantem firmy bezpośrednio, więc pracodawca, któremu zależy na dobrej opinii nie może pozwolić sobie na „wizerunkowe wpadki”. Wracając natomiast do dziwnych pytań – Google ogłosiło niedawno, że rezygnuje z zadawania dziwnych pytań na rozmowach kwalifikacyjnych, gdyż niekoniecznie muszą one być wskazówką, czy kandydat posiada odpowiednie kwalifikacje do pracy na danym stanowisku.