Jakiś czas temu zetknąłem się z prostą typologią rekruterów, dzielącą ich na rekruterów-naukowców i rekruterów-artystów. Prostą wizualizację tej koncepcji znaleźć można na przykład pod tym linkiem. Jak każda typologia próbująca kategoryzować osobowości i style pracy ludzi, ta też operuje na pewnych uproszczeniach czy daleko posuniętych uogólnieniach, jednak co nieco z rzeczywistości oddaje.
Co lubi rekruter-artysta?
I tak, rekruter-artysta – będący najczęściej typem ekstrawertycznym i towarzyskim – w swej pracy, zwłaszcza w poszukiwaniu kandydatów, bardzo mocno bazuje na relacjach. Zna wiele osób, dzięki czemu może liczyć na polecenia, potrafiąc szybko uruchomić siatkę znajomości. Jest stosunkowo mało uporządkowany i mało systematyczny, ale za to bardzo kreatywny, potrafiąc czasem jak z rękawa wyciągać odpowiednich kandydatów albo przynajmniej pomysły, skąd wziąć takich kandydatów. Nie lubi dokumentować swojej pracy, katorgą jest dla niego wpisywanie informacji do systemu zarządzania procesem rekrutacji, wiele rzeczy ma – albo wydaje mu się, że ma – w głowie. Niezbyt interesują go wskaźniki, mierniki, KPIs itd. Niechętnie analizuje mierzalne czynniki swojego sukcesu czy swoją efektywność. Stawia na spontaniczność. Ma dobrego “nosa” do kandydatów i do hiring managerów, potrafiąc zazwyczaj dobrze dopasowywać osobowości jednych i drugich. W komunikacji z jednymi i z drugimi preferuje telefon od maila, chce załatwiać sprawy szybko, najlepiej na już.
Jaki jest rekruter-naukowiec?
Rekruter-naukowiec – częściej introwertyczny, a więc chętniej słuchający i analizujący niż mówiący – dociera do kandydatów na ogół za pośrednictwem Internetu, a nie telefonu. Buduje wprawdzie relacje z kandydatami – często nawet trwalsze niż rekruter-artysta – ale nie są one na tyle szerokie, by przekuwały się na liczne polecenia kandydatów. Świetnie organizuje swoją pracę, jest niezwykle systematyczny i uporządkowany. Doskonale zna narzędzia i aplikacje HR, na których pracuje, potrafi do maksimum wykorzystać ich możliwości w optymalizowaniu swojej pracy. Dokumentowanie aktywności rekrutacyjnych nie sprawia mu większego wysiłku. Ma świadomość, że informacje, które zachowa w systemie dziś, mogą mu się przydać kiedyś i to bardziej niż sądzi. Lubi wiedzieć i mieć to potwierdzone empirycznie, najlepiej liczbowo, jakie czynności przynoszą mu rekrutacyjny sukces, a jakie nie. Stąd chętnie przygląda się swoim wskaźnikom efektywności rekrutacji; jest wyznawcą słynnej maksymy zarządzania, że jeśli czegoś nie można zmierzyć, to nie można tym zarządzać ani tego poprawić.
Miałem i mam przyjemność pracować z oboma typami rekruterów. Samemu bliżej mi do rekrutera-naukowca, jednak bardzo doceniam atuty rekruterów-artystów.
Dla kogo zatem przeznaczona jest platforma rekrutacyjna?
Gdyby chcieć ocenić, któremu typowi łatwiej pracuje się z systemami do zarządzania rekrutacją, na pierwszy rzut oka będzie to rekruter-naukowiec. To on bowiem lubi porządek i systematyzację. Dzięki systemowi szybko dowiaduje się, ilu ma aplikantów na poszczególne stanowiska i na jakich są oni etapach. Co więcej, dzięki danym o źródłach pochodzenia poszczególnych kandydatur zdobędzie tak cenioną przez siebie wiedzę o prawidłowościach nt. tego, które kanały rekrutacyjne są dla niego bardziej efektywne. Rekruterowi pracującemu w agencji rekrutacyjnej, któremu szczególnie zależy na finansowej skuteczności realizowanych rekrutacji, dane historyczne powiedzą, które stanowiska bardziej przekładają się na finansowy efekt, a które mniej. Dowie się dzięki temu, w które rekrutacje wkładać wysiłek, by było to opłacalne i dla niego i dla firmy, w której pracuje. Bez wątpienia, rekruter zorientowany naukowo znajdzie w systemie do zarządzania rekrutacją wartościowego sprzymierzeńca.
Ale i rekruter-artysta może taki system bardzo polubić. Nie zrobią wprawdzie na nim wrażenia żadne statystyki. Nie będzie go raczej interesować, ilu kandydatów jest na poszczególnych etapach prowadzonych przez niego rekrutacji – tak długo, jak wie, że tych kandydatów ma albo wie, skąd ich wziąć. Jednak platforma do zarządzania rekrutacją może wesprzeć rekrutera-artystę w czymś innym. Może pomóc mu zautomatyzować wiele czynności, które zazwyczaj są dla niego – jednostki źle znoszącej powtarzalność i rutynę – uciążliwe, a które jednak są w pracy rekrutera nie do pominięcia. Chodzi tu o wszystkie prozaiczne czynności związane z zarządzaniem procesem rekrutacji, jak informowanie kandydatów o statusie ich kadydatur, zapraszanie na spotkania czy wysyłanie testów badających kompetencje. Wszędzie tam, gdzie spontaniczny i czasem chaotyczny (co nie oznacza, że nie przynoszący efektów!) styl rekrutera-artysty zderza z koniecznością porządku, systematyczności i dokumentacji, tam system do wspierania rekrutacji może być i jego sojusznikiem.
PS Już wiesz jakim typem rekrutera jesteś? Sprawdź, które funkcje platformy rekrutacyjnej eRecruiter polubisz najbardziej!